piątek, 9 listopada 2012

Rozdział VII.


7. 

      Obudziła się w swoim łożku, mocno opatulona kocem.
   - Co.. co się wczoraj działo? - powiedziała cicho i złapała się za głowę.
- Aua.. - jęknęła, pomimo tego usiadła i wypuściła głośno powietrze. Przydałoby się umyć..
Po paru minutach wstała, wzięła czyste ciuchy z półki i poszła się wykąpać. Prysznic był niczym zbawienie. Chociażna trochę napięte ze strachu mięśnie rozluźniły się, a jej twarz nie wyglądała na taką zmęczoną.
Po godzinie wyszła, całkowicie odświeżona. Było cicho, więc wywnioskowała, iż wszyscy lokatorzy są poza domem. Zeszła po schodach do salonu, ponieważ zauważyła na stolę małą, żółtą karteczkę. Wzięła ją i zaczęła czytać.

Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej. Przyjadę po Ciebie wieczorem. Resztę wytłumaczę Ci po drodze.


~Shane.

Westchnęła cicho. - Co ja takiego zrobiłam? - pokręciła głową, która już na szczęście przestała boleć. Odwróciła karteczkę, zauwazyła tam małe, zwinięte pismo od lekarza.
Była zwolniona z zajęć na tydzień. Uśmiechnęła się szeroko.
- No, w końcu, cholera, ktoś docenił moją ciężką pracę! - krzyknęła i wybuchnęła śmiechem. Teraz na uczelnię odnieść zwolnienie, a następnie.. chillout!
    Z dolnym humorem wyszła z domu do szkoły, przynieść kartkę od lekarza. Do mieszkania wrociła dopiero około 17.


***


      Wieczorem, tak jak pisał Shane, przyjechał po nią. Do Wampirowa , jak to określała zawsze jej przyjaciółka Misfortune.
      Studentka nie była z tego za bardzo zadowolona. Choć w sumie, z całej zaistniałej sytuacji. Ale jeśli to było jedyne wyjście.. Po paru minutach znaleźli się przzed posiadłością królowej.
       Shane złapał ją za rękę, gdy weszli do domi. Zaczął ją prowadzić bo nieznanych jej komnatach.


***


    Królowa przypatrywała się studentce z lekkim, ironicznym uśmiechem.
    - Ale ja.. ja naprawdę nie boję się tego zrobić! Chcę podpisać kontrakt! - odpowiedziała im podniesionym głosem. - Mam dość strachu! co Was powstrzymuje.. ? - warknęła i wbiła spojrzenie swych lodowatych oczu na Shane'a.
- Dobrze. Podpiszesz. W pokoju obok zostaniesz zamknięta ze swoim.. ochroniarzem, byście mogli wszystko uzgodnić. Idź dziecko. - machnęła dłonią, odprawiając tym samym czarnowłosą.
- Mhy.. - mruknęła i poszła do pokoju obok. Usiadła przy stole. Tylko jej miejsce było oświetlone, w reszcie pomieszczenia panował mrok.
- Możesz, Drogi.. Jak Ci tam.. Zapalić światło? - powiedziała cicho. Po chwili na stole, między nimi pojawiła się duża, czerwona świeca. Na przeciwko niej siedział brązowowłosy wampir. Cholernie przystojny. Jego zielone oczy przypatrywały się jej z zainteresowaniem. Na oko miał 19 lat - choć wiedziała, że tak naprawdę około 500.
- No, no.. - zacmokał. - Ładną dziewczynę dostałem.. - zaśmiał się i przysunął do niej kontrakt oraz mały sztylet.
- Przeczytaj. Podpisz się. I będziesz wolna.
- Mam nadzieję.. - wyszeptała i zaczęła czytać treść cyrografu.


Ja, Angouleme Uchiha, podpisując kontrakt staję się własnością wampira Alekeji'ego Kawagichi. Jestem zobowiązana do spełniania jego próśb. W zamian za to, on będzie sprawował nade mną całkowitą pieczę.


Bez namysłu nacięła sobie kciuk sztyletem i podpisała się krwią. Umowa została zawarta. Wampir zaśmiał się cicho. - Już jesteś moją własnością.. Więc mogę zrobić z Tobą, co zechcę.. - wstał i po chwili Meg czuła już jego chłodne wargi na swojej szyi oraz dłoń, która odchylała jej głowę w bok. Zadrżała.
- A..ale.. - pisnęła.
- Cii.. To tylko chwilka.. - wyszeptał.
      A potem ją ugryzł.

***


      Odzyskała pełną świadomość dopiero dwie godziny później.
      Od momentu ugryzienia nie pamiętała już niczego. Zresztą, nie chciała pamiętać. Zacisnęła mocno powieki i wtuliła się w skórzaną kurtkę Aien'a.
- Co się stało? - zapytała zdławionym głosem.
Dotknęła dłonią szyi. Miała bandaż. A więc to wszystko jej się nie przyśniło....
- Alekeji Cię ugryzł, stary dupek. - warknął. Wypuścił ją z objęć i położył obok siebie. - Na szczęście nic Ci się nie stało. - uśmiechnął się lekko.
- No.. Powiedzmy.. - zaśmiała się cicho i puknęła go palcem w czoło. - I oczywiście Książę musiał przyjechać bezbronnej niewiaście na ratunek? - wyszczerzyła rządek swych równych, białych ząbków. Chłopak odwzajemnił ten uśmiech.
     Miła noc minęła bardzo szybko. Bez wampirów chcących ją pożreć.. To było bardzo pocieszające.

Rozdział VI.


6.

            Gdy szła za rękę z Aien'em przez miasto, znów poczuła się obserwowana.
- Niech to.. - zatrzymała się i natychmiastowo zbladła.
- .. szlag? - dokończył chłopak i objął ją w talii. - Co się stało~?
Westchnęła cicho. Tak naprawdę, zwierzała się o tym tylko Misfortune..
- Czy jemu także powiedzieć~? - pomyślała, lecz po chwili mruknęła pod nosem. - Raz kozie śmierć~!
- A więc, co się stało~? - uniósł delikatnie prawą brew, patrząc na jej twaez, która oczywiście nie wyrażała żadnych emocji. Meg była mistrzyni w ukrywaniu uczuć. Tylko przez rozżarzoną do białości chwilę widział przerażenie w jej oczach, oraz nagłe zblednięcie.. Ale tylko na chwilę.
- Bo wiesz... W nocy obudziłam się i poczułam się obserwowana, lecz...
- .. lecz nikogo w pokoju nie było~? - dokończył i uśmiechnął się triumfalnie, gdy przytaknęła jego słowom.  Chociaż niektóre myśli dziewczyny znał~!
- Meg.. Coś niedobrego się dzieje. Trzeba o tym porozmawiać z Shane'em..
- Egh.. Niech będzie. - westchnęła ponownie i musnęła wargami jego usta, uśmiechnęła się lekko.
- Już mi lepiej. - rzekła i wydostała się z jego objęć, po czym zaczęła ciągnąć go za dłoń w stronę domu.




*** 


         Poważne, acz nieprzemyślane słowa zawisły w powietrzu. Emma żałowała, że to  powiedziała.
       - Jak mogłam powiedzieć, żeby.. Wyrzucili stąd Meg~? - niebieskowłosa dziewczyna zaczęła bić się z własnymi myślami. Nagle ciszę przerwał przerażający krzyk Megan, która od początku rozmowy ani razu nie podjęła głosu, kuląc się w kącie.
- PRZESTAŃCIE! TA CISZA MNIE ZABIJA! SAMI MNIE ZABIJACIE! - załkała, chowając twarz w drżących dłoniach. Aien natychmiast przytulił ją do siebie i pocałował uspokajająco w główkę.
- Spokojnie Megu.. jesteś tu z nami.. nic Ci nie grozi.. - wyszeptał i spojrzał wyczekująco na Shane'a, który jedynie przypatrywał się całemu zdarzeniu.
- Shane.. - zaczęła mówić Misfortune , lecz po chwili zamilkła. Co miała powiedzieć? że Meg powinna stąd jak najszybciej wyjechać? Przecież on to wszystko bardzo dobrze wiedział...
Dziewczyna wtulona w Aien'a zaczęła się uspokajać. Dopiero teraz wampir zabrał głos.
- Posłuchajcie. Wiem, kto może ją prześladować. Teraz już wpływać na jej myślo. Wy także powinniście to wiedzieć..
- Ian! - Mis zerwała się z kanapy i zacisnęła pięści ze wściekłości. - Cholerny drań! To wszystko przez t...
- .. tę akcję, w której ona uratowała mnie przed ugryzieniem. - wszedł jej w słowo Aien i zaśmiał się gorzko.
- Właśnie. - mruknęła Mis i spojrzała się krzywo na chłopaka. Po chwili przeniosła wzrok na Shane'a.
- To co robimy..? - wyszeptała.
- Ian ją niebawem dopadnie, to jest pewne.. więc.. powinna podpisać cyrograf własną krwią.. z wampirem, który pilnowałby jej i chronił. Nawet za cenę swego życia. - westchnął cicho. - Taki kontrakt nie był zawierany już od stuleci. Boję się, że może być niebezpieczny.
- Dla człowieka, oczywiście. - dokończył Aien i skrzywił się lekko.
- Nie mamy innego wyjścia. Biorę Meg i jadę do siedziby wampirów.
- Chcę jechać z nią! - zaprotestował chłopak i spojrzał na dziewczynę w swoich objęciach.
- Nie.. Tylko ja i ona. Twoja obecność będzie ją tylko rozpraszać.. - po tych słowach niemalże wyrwał dziewczynę z jego uścisku, oraz używając szybkości krwiopijcy pojawił się przy drzwiach, a po sekundzie już odjeżdżał sprzed domu.
       Misfortune wstała i zamknęła drzwi, po czym wyszeptała.
- Ale się skomplikowało...


***


     Jechał szybko, nie zwracając na to, że łamie przepisy. W końcu był wampirem. Swój swojego raczej do więzienia nie wtrąci, prawda?
     Meg leżała skulona na tylnym siedzeniu. Nie umknęło jego uwadze to, że się trzęsie.
- Kochana, wytrzymaj jeszcze trochę.. - wyszeptał.
Po paru minutach znaleźli się przed wielkim, nowoczesnym domem, trochę wzorowanym na sztuce antycznej. Wysiadł z samochodu i otworzył tylne drzwi. Wziął studentkę na ręce i wszedł po schodach do domu. Zaczął kroczyć szybko przez ciemne komnaty, aż w końvu natrafił na pokój zamieszkały przez królową wampirów, Dianell'ę. Zapukał do drzwi, a po chwili usłyszał ciche mruknięcie. Wiedząc, iż może wejść, wkroczył do pomieszczenia i natychmiast wytłumaczył wampirzycy całą zaistniałą sytuację. Jej fioletowe oczy wpatrywały się w niego z pożądaniem.. że też nie potrafiła tego ukryć!
Po godzinie relacjowania wydarzeń, Dianelle rzekła.
- Bez wątpienia, musi podpisać cyrograf. Ian'a można długo trzymać na uwięzi, ale to tylko kwestia czasu aż nam się wymknie. - westchnęła i spojrzała na śpiącą Meg. - A nie mogłaby zostać.. wampirem? - uniosła brwi, patrząc na niego pytająco.
- Byłaby świeżo po przemianie. Nie miałaby szans na obronę przed Ian'em. A do tego nie chcę, by została takim potworem.. - spojrzał na nią szukając cienia zrozumienia.
Odetchnął z ulgą.
Znalazł.
Przez parę minut królowa nie odezwała się. Nagle wyszeptała.
- Alekeji. To będzie jej ochroniarz.. Jest na dość stary, by obronić ją przed Ian'em, ale również na tyle młody, by mogła się z nim jakoś dogadać.
Shane wybałuszył oczy. Westchnął. - Skoro taka wola, Pani...
- Tak. Proszę, przyjdź jutro w nocy z dziewczyną. A teraz żegnam.
      Ukłonił się przed nią nie ukrywając niezadowolenia. Wyszedł szybko, gdy wsiadł do samochodu odjechał z piskiem opon.

niedziela, 17 czerwca 2012

~ dawno mnie tu nie było.

Dawno mnie tu nie było .. ; c.
- Ale cóż poradzić.. Tak jakoś mi się zapomniało..
I tak chyba nikt nie ucierpiał na tym. Bo nikt tych bzdet nie czyta. I dobrze ; O..
Mam zamiar założyć photobloga. Może to mnie jakoś wciągnie do robienia czegokolwiek innego, oprócz słuchania muzyki i patrzenia się w ścianę . -.- .
Ostatnio.. " trochę " się zmieniło.. trochę.. bardzo lekko mówiąc..
Ale cóż. Może będę przesyłała dalsze notki.. Zobaczymy. 

Do następnego.. ~

czwartek, 15 marca 2012

~ świat oszalał, i co z tego ?

- Wieem. Ładny tytuł posta. Dziękuję. Słucham :


W sumie.. taka jest prawda. Wszystko, o czym mówi ta piosenka.
" NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ ALE TO JUŻ SIĘ STAŁO FAKTEM - WOJNA SIĘ OPŁACA - POJEBY RZADZĄ ŚWIATEM!" .. Cóż.. Niestety.. Świat się stacza na dno.. Tak samo jak ludzkość.
Zapewne, jakby wszedł tu któryś nauczyciel, albo osoba dorosła , powiedziałaby "To dziecko jest niewychowana, jakiej muzyki ona słucha i jakich słów używa!" .
Może i jestem "trochę" popsuta, ale przepraszam bardzo. Czasem trzeba przekląć, żeby zwrócić uwagę na pewne rzeczy i sytuacje, które mają miejsce. Czasem po prostu zwykłe słowa są niewystarczające..
Tak, jestem osobą wrażliwą na rzeczywistość..
Często słyszę, że dorośli załamani są, kiedy słyszą/widzą, co mówimy/piszemy. Ale taka jest prawda, kiedy nie zobaczą w wypowiedzi "*" lub "****", to nie zwrócą na to uwagi. Ale młodzież jest taka okropna!
Denerwuje mnie to. Cóż.. chyba nie mogę podać mojego bloga do gazetki szkolnej. Bo któryś z nauczycieli wejdzie, i będę miała przerąbane..
A to wszystko dlatego, że spokojnie wyrażam swe myśli ^^. Mam dość "politycznej moralności", która tak naprawdę nie ma nic wspólnego z moralnością. Bywa..

Na dzisiaj koniec. Nie pisałam tak długo, bo.. byłam chora. I nadal jestem @@" . Ale odczułam potrzebę napisania tego.
Sayo ~ ♥

piątek, 2 marca 2012

~ smutno..

- Hm. Jak w nazwie posta.. smutno. Bardzo smutno..
Jednakże blog nie jest miejscem, na którym powinnam się wyżalać.
Jest smutno i dość ciężko, ale tylko nieliczni wiedzą dlaczego.
I niechaj tak zostanie.
Słucham (jak zawsze :3)
Arytmię - "Bezsilną". Taki fajny metalowy zespół z mojego miasta. ♥
Nie było mnie parę dni, cóż, wróciłam do szkoły. Ale znów czuję się chora.
Kaszel wrócił, ból gardła, a katar się utrzymał.
To..chyba na dzisiaj tyle. Bo co mam pisać.. ? Walić bezsensowne referaty ?
No proszę Was.
Wystarczy psucia mózgu.
Dobranoc.. ♥  ~

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział V


5.

   Geografia..j.polski...matematyka..historia...cholera !
   Trzasnęła z frustracją w stolik, przy którym siedziała.
- Nie spakowałam chemii ! - parsknęła, lekko zrezygnowana. Jeszcze raz przeszukała plecak. Nie znalazła niczego nowego..
Westchnęła i zamknęła oczy, chcąc sie uspokoić.
- Pomyśl racjonalnie... Musiałaś zostawić podręcznik w domu. Równie dobrze ktoś może Ci go przynieść.
Otworzyła je i uśmiechnęła się szeroko, po czym zgłosiła wykładowcy, że wychodzi. Ruszyła w kierunku łazienki przeglądając listę kontaktów w telefonie. Zatrzymała się na "Aien".
Zadzwoniła do niego, a gdy usłyszała jego głos, zaczęła mówić.
- Hej ! Słuchaj, zapomniałam podręcznika z chemii , a dzisiaj mam sprawdzian. Chciałabym się po prostu poduczyć i...
- Okey, spoko, zaraz będę. - przerwał jej chłopak i rozłączył się.
Zaśmiała się cicho i schowała telefon do przedniej kieszeni spodni, po czym wróciła do sali.
Po 15 minutach rozpoczęła się przerwa na lunch, dziewczyna skierowała się do ogródka znajdującego się przed szkołą.
Aien już tam stał. Zabójczo przystojny w tej swojej czarnej skórzanej kurtce i rozwianych, czekoladowych włosach... Zamruczała na sam jego widok.
Podeszła do chłopaka i uśmiechnęła się szeroko. Nachylił się i pocałował dziewczynę w usta na powitanie. Zarumieniła się lekko.
- Proszę, Pani Zapominalska. - wyszczerzył się, podając jej podręcznik.
- Dzięki. - odpowiedziała. Gdy chłopak zaczął się odwracać, by odejść, zatrzymała się i pociągnęła go lekko za ramię. Tak, aby zmusić go do ponownego zwrócenia się do niej. Spojrzała mu głęboko w oczy i wyszeptała.
- Za wszystko.... -  po tym od razu wręcz uciekła na uczelnię.
Co ją, do cholery, naszło ?
   Wypuściła głośno powietrze i usiadła na ławce. Po paru minutach rozbrzmiał dzwonek i wróciła do sali.

* * *
 
   Wróciła późnym wieczorem do domu. Gdy przechodziła przez salon pomachała tylko współlokatorom na powitanie i weszła po schodach na górę. Skręciła korytarzykiem w prawo i weszła do swego pokoju.
   Padła na łóżko i wtuliła twarz w poduszkę. Ze zmęczenia zamknęły jej się oczy.
   Zasnęła.

* * *

   Obudziła się. Szybkim, acz leniwym rucham sięgnęła po telefon, chcąc sprawdzić godzinę.
   Północ. Spała tylko trzy godziny..
Była okropnie zmęczona, lecz czuła, że już nie zaśnie. Leżąc wśród mroku wbiła wzrok w sufit, chcąc ustabilizować chaotyczne myśli. Uspokoiła się, lecz to nieprzyjemne uczucie pozostawało..
Wyjeła spod poduszki MP4, nałożyła na uszy słuchawki i zatopiła się w punk'owej muzyce The Exploited.
    Myliła się. Jednak w końcu udało jej się osunąć w sen.

Rozdział IV


4.

   Tym razem nie zaspała do szkoły. Nauczyciele zdziwili się na jej widok. Zapewne dlatego, iż rzadko "zaszczyca" budę swą obecnością.
   Minuty ciągnęły się nieubłaganie. Nie mogła przestać myśleć o wczorajszych wydarzeniach. Kłotni z Misfortune i pocałunkach z Aien'em...
Zaraz, zaraz.
Stop!
To nie powinno się stać!
Coś w niej krzyczało. Nie dawało jej spokoju. Jakaś cząstka jej jednak dalej nie żałowała wczorajszej przygody... ale tylko jednej z nich. Z Mis sprzeczać się ni chciała.. Nie miała zamiaru!
A zresztą.. czy ona jeszcze niedawno nie kochała sie w Shane'ie ?
- Coś mi tu śmierdzi... - zaśmiała sie i spojrzała na swojego nauczyciela, jak zawsze odzianego w sprany sweterek. - I to nie jest Szewczyk.
Postanowiła wyjść. Uciec ze szkoły, biec prosto do domu z dumnie uniesioną głową. I tak właśnie uczyniła.
Gdy dotarła na miejsce, stanęła przed drzwiami do pokoju Misfortune. Odgarnęła włosy ze spoconego czoła i weszła bez pukania.
Tym razem to ona była zła. Smutek przerodził się w frustrację.
Ba! Żeby tylko!
Widziała przed sobą przyjaciółkę przytulającą do piersi zdjęcie Shane'a.
- Ah.. A więc to tak! - krzyknęła. - Mi robisz sceny o Aien'a, a sama wzdychasz przed zdjęciem Shane'a ? Wybacz, nie można mieć wszystkiego. Nie zamieniaj się w Rachel...
Zauważyła ból na twarzy przyjaciółki. To porównanie miało zaboleć. Musiała to powiedzieć.  Chciała jej przemówić do rozsądku.
..którego czasem jakby..nie miała ? ..
- Wiem.. Przepraszam Cię, Meg. Aien mnie zostawił. Dla Ciebie.. musiałam to odreagować. W końcu kiedyś mnie z nim coś łączyło... Przyzwyczajenie. Dlatego tak zareagowałam widząc.. - skrzywiła się. - to.
- Rozumiem. - podeszła do Misfortune i przytuliła ją. Pozwoliła jej się wypłakać. - Nic się nie stało. Zapomnijmy o tym. Jestem skłonna Ci wybaczyć.
- Dziękuję Ci, kochana.. - zaszlochała.
   - Nie masz za co, biedna, nie masz za co.. - wyszeptała, głaszcząc ją po głowie.

* * *

   Po paru godzinach wróciła do swojego pokoju. Była sama. W końcu.
   - ..udało się! - zaśmiała sie i usiadła przy biurku. Zaczęła się uczyć i odrabiać prace domowe. Potwornie nudne zajęcie. Kto mądry wymyślił te wszystkie szkolne obowiązki ?
Gdy odrobiła lekcje i nauczyła się na jutrzejszy sprawdzian z chemii, było już późno. Zdecydowała się nigdzie nie wychodzić. Zeszła do salonu, w którym zastała całą czwórkę współlokatorów.
- Cześć Wam.. - ziewnęła i przetarła łzawiące oczy.
- Ktoś tu jest zmęczony! - zawołali chórem i zaczęli się śmiać.
- Ha, ha. Bardzo śmieszne. - mruknęła i "ukradła" ze stołu paczkę żelek. - Żeeeeeeeeeelki! - w jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk, mówiący "Nie ruszać, bo ukatrupię...tak na śmierć, idioto!". Shane rzucił jej jeszcze puszkę piwa i przesłał jeden z tych swoicg słodkich uśmiechów, zapierających dech w piersiach.
- Thanks! - zawołała i usiadła na kanapie obok Emmy.
- Jak tam, Emm ? - uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Powiedzmy, że dobrze. - westchnęła zajadając chipsy cebulowe. - A tam ?
- Cóż.. znowu uciekłam z zajęć, wczoraj nie byłam w ogóle.. ale mam usprawiedliwienie, więc nie martwię się.
- A..to spoko.
Po chwili ciszy odezwał się Shane.
- Może włączymy sobie dobry horror ?
- No jasne, że tak!
   To był bardzo miły wieczór.