7.
Obudziła się w swoim łożku, mocno opatulona kocem.
- Co.. co się wczoraj działo? - powiedziała cicho i złapała się za głowę.
- Aua.. - jęknęła, pomimo tego usiadła i wypuściła głośno powietrze. Przydałoby się umyć..
Po paru minutach wstała, wzięła czyste ciuchy z półki i poszła się wykąpać. Prysznic był niczym zbawienie. Chociażna trochę napięte ze strachu mięśnie rozluźniły się, a jej twarz nie wyglądała na taką zmęczoną.
Po godzinie wyszła, całkowicie odświeżona. Było cicho, więc wywnioskowała, iż wszyscy lokatorzy są poza domem. Zeszła po schodach do salonu, ponieważ zauważyła na stolę małą, żółtą karteczkę. Wzięła ją i zaczęła czytać.
Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej. Przyjadę po Ciebie wieczorem. Resztę wytłumaczę Ci po drodze.
~Shane.
Westchnęła cicho. - Co ja takiego zrobiłam? - pokręciła głową, która już na szczęście przestała boleć. Odwróciła karteczkę, zauwazyła tam małe, zwinięte pismo od lekarza.
Była zwolniona z zajęć na tydzień. Uśmiechnęła się szeroko.
- No, w końcu, cholera, ktoś docenił moją ciężką pracę! - krzyknęła i wybuchnęła śmiechem. Teraz na uczelnię odnieść zwolnienie, a następnie.. chillout!
Z dolnym humorem wyszła z domu do szkoły, przynieść kartkę od lekarza. Do mieszkania wrociła dopiero około 17.
***
Wieczorem, tak jak pisał Shane, przyjechał po nią. Do Wampirowa , jak to określała zawsze jej przyjaciółka Misfortune.
Studentka nie była z tego za bardzo zadowolona. Choć w sumie, z całej zaistniałej sytuacji. Ale jeśli to było jedyne wyjście.. Po paru minutach znaleźli się przzed posiadłością królowej.
Shane złapał ją za rękę, gdy weszli do domi. Zaczął ją prowadzić bo nieznanych jej komnatach.
***
Królowa przypatrywała się studentce z lekkim, ironicznym uśmiechem.
- Ale ja.. ja naprawdę nie boję się tego zrobić! Chcę podpisać kontrakt! - odpowiedziała im podniesionym głosem. - Mam dość strachu! co Was powstrzymuje.. ? - warknęła i wbiła spojrzenie swych lodowatych oczu na Shane'a.
- Dobrze. Podpiszesz. W pokoju obok zostaniesz zamknięta ze swoim.. ochroniarzem, byście mogli wszystko uzgodnić. Idź dziecko. - machnęła dłonią, odprawiając tym samym czarnowłosą.
- Mhy.. - mruknęła i poszła do pokoju obok. Usiadła przy stole. Tylko jej miejsce było oświetlone, w reszcie pomieszczenia panował mrok.
- Możesz, Drogi.. Jak Ci tam.. Zapalić światło? - powiedziała cicho. Po chwili na stole, między nimi pojawiła się duża, czerwona świeca. Na przeciwko niej siedział brązowowłosy wampir. Cholernie przystojny. Jego zielone oczy przypatrywały się jej z zainteresowaniem. Na oko miał 19 lat - choć wiedziała, że tak naprawdę około 500.
- No, no.. - zacmokał. - Ładną dziewczynę dostałem.. - zaśmiał się i przysunął do niej kontrakt oraz mały sztylet.
- Przeczytaj. Podpisz się. I będziesz wolna.
- Mam nadzieję.. - wyszeptała i zaczęła czytać treść cyrografu.
Ja, Angouleme Uchiha, podpisując kontrakt staję się własnością wampira Alekeji'ego Kawagichi. Jestem zobowiązana do spełniania jego próśb. W zamian za to, on będzie sprawował nade mną całkowitą pieczę.
Bez namysłu nacięła sobie kciuk sztyletem i podpisała się krwią. Umowa została zawarta. Wampir zaśmiał się cicho. - Już jesteś moją własnością.. Więc mogę zrobić z Tobą, co zechcę.. - wstał i po chwili Meg czuła już jego chłodne wargi na swojej szyi oraz dłoń, która odchylała jej głowę w bok. Zadrżała.
- A..ale.. - pisnęła.
- Cii.. To tylko chwilka.. - wyszeptał.
A potem ją ugryzł.
***
Odzyskała pełną świadomość dopiero dwie godziny później.
Od momentu ugryzienia nie pamiętała już niczego. Zresztą, nie chciała pamiętać. Zacisnęła mocno powieki i wtuliła się w skórzaną kurtkę Aien'a.
- Co się stało? - zapytała zdławionym głosem.
Dotknęła dłonią szyi. Miała bandaż. A więc to wszystko jej się nie przyśniło....
- Alekeji Cię ugryzł, stary dupek. - warknął. Wypuścił ją z objęć i położył obok siebie. - Na szczęście nic Ci się nie stało. - uśmiechnął się lekko.
- No.. Powiedzmy.. - zaśmiała się cicho i puknęła go palcem w czoło. - I oczywiście Książę musiał przyjechać bezbronnej niewiaście na ratunek? - wyszczerzyła rządek swych równych, białych ząbków. Chłopak odwzajemnił ten uśmiech.
Miła noc minęła bardzo szybko. Bez wampirów chcących ją pożreć.. To było bardzo pocieszające.